W ciągu dwóch lat od przejęcia władzy w państwie przez prezydenta Kaisa Saieda przestrzeganie praw człowieka w Tunezji uległo pogorszeniu, wiele sądów nie jest niezależnych, a wolność słowa jest atakowana. Chaima jako jedna z pierwszych osób publicznie sprzeciwiła się działaniom prezydenta. Teraz grożą jej lata więzienia, a nawet kara śmierci.